A.R. Mochola
Postmodernizm* i kalectwo kultury
Istotne dla rzeczy i świata
jest zatem to,
ażeby ukazywały się jako otwarte...,
aby wciąż obiecywały nam,
że zobaczymy jeszcze coś innego.
(M.Merleau-Ponty)
... trzeba było wojny, by
zrozumieć:
jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za to,
co robimy, lecz także za to, co widzimy.
Trudność polega na tym, iż nie zawsze rozumiemy to,
co widzimy lub też rozumiemy nie od razu,
a dopiero później – być może nawet po latach.
I tak większa część tego, co zostało zobaczone
nie zostaje przemyślana,
po prostu mamy ją przed oczami.
(Michael Heer)
Na rozdrożu
Zwycięstwo
niezwyciężonych nie jest już tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać.
Niewidzialne samoloty rozbijają się, stając się tym samym
widzialnymi. Wszystko może się zdarzyć, wszystko jest możliwe i tak
naprawdę nikt naprawdę nic nie wie.
By móc
powiedzieć prawdę, nie wystarczy spojrzeć na precyzyjne zdjęcia,
obserwacje świadków; potrzeba coraz więcej czasu, by móc to wszystko
ogarnąć. Świat przestał nadążać, choć nic nie wskazuje na to, by
zaczął się kręcić szybciej. Wizja tyrana, który już w kolejnej
relacji na żywo może okazać się Hitlerem końca XX wieku paraliżuje.
I dzieje się to tuż obok; obok naszego domu w naszym, prywatnym
Idaho. Szybko zmieniamy kanał, by po transmisji z rozgrywek,
powrócić znów do Kosova, Czeczenii. Jesteśmy zbyt słabi, by się
otrząsnąć. Zmieniło się nasze poczucie proporcji. Nie robią na nas
wrażenia tygodniowe statystyki śmiertelnych ofiar wypadków
samochodowych. Co innego milion uchodźców, stłoczonych w kilku
przygranicznych dolinach, czy – jak podczas wojny w Kosovo – na
stołecznym stadionie niewielkiego państewka.
Rzeczywistość i fikcja nie zajmują już dziś tych samych, stabilnych
wydawałoby się pozycji w świadomości współczesnego człowieka, jakie
były ich udziałem jeszcze pięćdziesiąt lat temu. Wirtualizacja i
mgławicowość rzeczywistości bierze górę nad tym, co od Arystotelesa
po dziś dzień nazywane było rzeczywistością. Francuski filozof Jean
Baudrillard 1 uważał – nie bez racji –,
że wojna w zatoce perskiej w kategoriach prawdziwościowych nie miała
miejsca. Była to wojna stricte telewizyjna, o przebiegu której,
zarówno Clinton jak i Hussain, dowiadywali się z telewizyjnych
reportaży sieci CNN. Bardziej chcąc, niż nie chcąc, znajdujemy się
dziś w sytuacji, w której miast logiki przeobrażenia się możliwego w
rzeczywiste, panuje hipertekstualna logika strachu przed możliwością
urzeczywistnienia tego, co – zdawałoby się – wirtualne. Zakończona
niedawno wojna w Kosovo udokumentowała jedynie obecny stan rzeczy.
Walka z wirtualnym tyranem Miloševiciem, którym inteligentni i
politycznie poprawni rodzice mogą postraszyć na Zachodzie swoje
dzieci, przekształciła się w wojnę-widmo, w której jakakolwiek
prawda straciła sens istnienia. Jest to bodaj ostatnie w tym wieku
tak bezsporne zwycięstwo mitu, jako konstrukcji rzeczywistości,
która – jak powszechnie sądzono – już dawno odeszła w niepamięć.
Rzeczywistość i fikcja współistnieją dziś w sposób uniemożliwiający
oddzielenie jednej od drugiej. Twierdzenie, że ziemia kręci się
wokół słońca, może być nieprawdziwe, skoro to, co widzimy mówi nam,
że może być wprost przeciwnie.
Jednym z najbardziej charakterystycznych objawów hipertekstualnej
rzeczywistości w której żyjemy jest zupełne zniszczenie szeroko
pojmowanej dyskrecji. Nie chodzi tu tylko o setki satelitów mogących
sfotografować markę papierosa, którego właśnie przed chwilą
zapaliliśmy, paparazzich i dziennikarzy pism brukowych, którzy już
za chwilę będą gotowi podać sześciocyfrową kwotę, jaką zapłacił nam
znany na całym świecie koncern tytoniowy. Upadek dyskrecji dotyczy
również kultury i sztuki, a zwłaszcza literatury, w której
subtelność aluzji, metafor i niedopowiedzeń – gdzie podział się
styl? – zamieniona została dosłownością werbalizacji.
Literatura przestaje powoli zmuszać czytelnika do myślenia,
poszukiwania, określenia własnej pozycji nie tylko wobec dzieła
literackiego i literatury w ogóle, lecz także wobec wykreowanego
przez literaturę obrazu rzeczywistości i konfrontacji tegoż obrazu z
życiem codziennym. Dziś, miast pobudzić czytelnika do jakichkolwiek
rozważań, należy raczej stworzyć pewien w miarę zamknięty labirynt
zdań, sądów, myśli etc., pomiędzy którymi istnieje całkowicie
namacalna, zmaterializowana sieć połączeń, dzięki którym czytelnik
ów, najczęściej w drodze losowego, przypadkowego wyboru będzie w
stanie stworzyć sobie własną encyklopedyczną receptę na życie. O ile
– oczywiście – w ogóle zachodzi taka potrzeba.
Tajemnice postmodernizmu
Czasami, gdy
wydaje się nam, iż to co widzimy nie może być prawdziwe, możemy
stwierdzić, że zostało jednak zaskakująco dobrze wymyślone. Zawarte
w tytule rozdziału pojęcie postmodernizm nie traktuję bynajmniej
jako słowo-klucz pozwalające na bezpieczne otwarcie sezamu pełnego
wspaniałości, czy też równie pełnej puszki Pandory. Przyznaję, iż
pomimo olbrzymiej literatury na temat pojęcia i zjawiska o nazwie
postmodernizm 2, mam w praktyce pewne
problemy w jego definiowaniu. W moim przekonaniu, jego
problematyczność wyraża najlepiej spór wokół jego ideologicznych
korzeni. Problem nie dotyczy oczywiście próby umiejscowienia tychże
w ramach czasowych, lecz wskazania powodu, dla którego postmodernizm
wykorzystał to, że go nie było. W powszechnej opinii na ten temat
dominują trzy odmienne spojrzenia, które dla porządku proponuję w
tym miejscu przypomnieć:
-
literaturoznawcze, oparte na dobrej znajomości łaciny, mówiące o
postmodernizmie jako okresie w rozwoju kultury, następującym po
modernizmie (z łac. post – po). Ten ostatni liczony jest zazwyczaj od
schyłku XIX w. do połowy XX w., z intensywną fazą rozwoju w latach
1910-1930. Postmodernizm zapoczątkowany został w latach sześćdziesiątych
przede wszystkim na gruncie literatury amerykańskiej, później
zachodnioeuropejskiej. Ujęcie to charakterystyczne jest dla
literaturoznawców i krytyków kultury (L. Fiedler, I. Hassan), teoretyków
sztuki (R. Krauss) i architektury (Ch. Jencks).
-
filozoficzne, powstałe na gruncie francuskim (J.-F. Lyotard – autor
znanej La Condition postmoderne 3, J.
Derrida, G. Deleuze, J. Baudrillard i in.), chętnie przejęte później
jako własne na grunt amerykański (R. Rorty, H. Silverman) – traktujące
postmodernizm jako epokę cywilizacyjną następującą po epoce
nowoczesności (stąd synonimy postnowoczesność, epoka postindustrialna).
Pod pojęciem nowoczesności kryją się zatem wszystkie zjawiska kulturowe
od oświecenia po lata sześćdziesiąte naszego wieku, zaś istotą
postmodernizmu w tym ujęciu jest poddanie krytyce myśli, światopoglądu i
dziedzictwa oświeceniowego.
-
socjologiczno-ekonomiczne, czasem jakby dietetycznie marksistowskie,
mówiące raczej o kondycji postmodernistycznej, niż o postmodernizmie
jako takim i traktującym go jako szereg zjawisk i uwarunkowań
społeczno-ekonomicznych charakterystycznych dla zachodniej
postindustrialnej technokultury. Postmodernizm podważył racjonalność,
obiektywność nauki i nie podlegającą wcześniej dyskusji ideę jedności.
Warto przypomnieć, iż oprócz filozofii i teorii kultury w obszarze
krytyki postmodernistycznej znalazły się między innymi całościowe teorie
polityczne.
W
postmodernistycznej praktyce klarowność powyższego podziału
pozostawia wiele do życzenia, jednak zarzuty wobec oligarchów epoki
są nadzwyczaj niestosowne. W epoce postmodernizmu dżentelmeni nie
rozmawiają o jedności.
Nie sądzę, iż uda się w najmniejszym nawet stopniu rozstrzygnąć ów
dylemat chronologiczny. Pewne jest jednak to, iż postmodernizm
doskonale wykorzystał swoją nieobecność, pojawiając się nader
niespodziewanie i tajemniczo, niczym Hrabia Monte Christo, alias
ksiądz Busoni, tenże Lord Wilmore, znany wcześniej jako Edmund
Dantes.
Przypominanie czym dokładnie jest postmodernizm, jak również
zanurzanie się w nikomu niepotrzebnych wywodach na temat osiągnięć
jego teoretyków i wyznawców nie jest naszym zamiarem, ani też
zamiarem niniejszej pracy. Warto jednak poświęcić słów kilka pewnej
refleksji bezpośrednio z postmodernizmem związanej, a dotyczącej
mianowicie swoistej omnipotencji tego kierunku(-ów). Tylko
refleksji, bowiem na wszelkie zobowiązujące twierdzenia i sądy
wypada poczekać przynajmniej do momentu, gdy pojawi się jakiś
post-postmodernizm i możliwa stanie się rzeczowa analiza (wolna od
chwytów marnej publicystyki) wszystkich aspektów epoki, która jak
każda inna, będzie musiała kiedyś ustąpić.
Ideolodzy postmodernizmu od Barthesa i Foucaulta do Lyotarda,
Derridy i – wydającego się stać jedną nogą na ziemi – Baudrilliarda,
stopniowo choć konsekwentnie przerwali wszelkie dyskusje na temat
możliwości poznania znaczeń i sensów ukrywających się za pojęciami.
Pojawił się tekst, pozbawiony wszelkich kontekstów; tekst, który nie
znaczy nic ponad to, iż jest on tylko i wyłącznie subiektywnym,
nieweryfikowalnym aktem oznaczania, wyrazicielem czyichś zamiarów,
realizacją czyichś strategii. Pojawił się postmodernizm. Kierunek
ten nie jest (jak pokazaliśmy to wyżej w celowo uproszczonym
podziale) wyłącznie koncepcją estetyczną, czy też fenomenem mniej
lub bardziej współczesnej literatury. Mówiąc banalnie, jest to
raczej określony sposób postrzegania świata, w którym – jak pisał
Nabokov: То, что не названо, - не существует. К сожалению, все было
названо 4.
Nie trudno zauważyć, iż postmodernizm na gruncie filozoficznym nad
wyraz chętnie operuje niezwykle chłonnymi pojęciami, takimi jak
jedność (i jej zaprzeczenie), mnogość, uniwersalizm, prywatność,
jednostkowość. Wydaje się, iż stara się on za wszelką cenę nie tylko
o to, by koniecznie go zauważono (to zresztą stało się i jakoś nikt
nie próbuje tego faktu specjalnie zatajać), lecz także na drodze
poszukiwań własnych korzeni, podobnie jak niegdyś awanturniczo
usposobiony socrealizm w poszukiwaniu śladów realizmu we wczesnej
prozie Gogola, próbuje za życia wybudować sobie panteon,
odzwierciedlający własne potrzeby i miarę swoich możliwości
(postmodernistyczna, a jakże, parafraza). Właściwie jak tylko w
dziele literackim – przepraszam, tekście – pojawia się odstępstwo od
normatywnie rozumianej jedności, zauroczenie nieoczekiwanym zwrotem
sjużetu, nie dające się przewidzieć zwroty linii fabularnych,
odrzucenie stabilności i racjonalności dyskursu, nie mówiąc już o
rozszerzeniu jego przestrzeni, możemy bez obaw stwierdzić, iż
właśnie natknęliśmy się na postmodernizm. Wystarczy tylko ślad
zwątpienia w uniwersalny charakter jakiegoś ważnego, lub udającego
ważne pojęcia, a w duchu poetyki przekazu na żywo osiąga się
zwątpienie w to, iż za pojęciem tym już wtedy nie kryła się żadna
rzeczywistość. A zatem rzeczywistość nie jest aż tak oczywista –
rodzi się problem; jest przesądem, mitem – wypowiada się dostarczony
na pokładzie helikoptera ekspert. Na zakończenie udanej transmisji
cytuje się niezbyt dokładnie – koniecznie przekręcając nazwisko –
trafną myśl mądrego człowieka: jego niegdysiejsze słowa o tym, iż
rzeczywistość jest tworzona przez język, mamy zatem tyle
rzeczywistości ile języków. Oglądalność sięga zenitu, szczególnie
wśród młodszych widzów.
W ten sposób linia ewolucji tego produktywnego kierunku bez
większych przeszkód sięga nie tylko epoki oświecenia, lecz wspiera
się o kilkunastosetletni dorobek ludzkiej myśli i kultury. Dzięki
temu nie tylko twórcy końca XVIII wieku mogą okazać się
prekursorami: wspaniała postmodernistyczna kariera czeka na przykład
Ariosta, zaś Torquatto Tasso będzie musiał na swoje pięć minut
jeszcze trochę poczekać.
Manipulacje postmodernizmu wokół własnych korzeni nie kojarzą się z
elementem gry, trudno odnaleźć w nich także choćby krztę
postmodernistycznej ironii. Kanonizacja kierunku, który nie
nadążającym za zmianami z pojęciem kanonu nie chce się kojarzyć,
odbywa się na poważnie. Ktoś kiedyś powiedział, że rewolucja pożera
własne dzieci – był to jednak, jak się okazało tylko tekst, w
dodatku oderwany od kontekstu. Skojarzenia z niegdysiejszą sytuacją
wydają się być jednak uzasadnione. Słynna teoria odbicia (w obydwu
jej wersjach) stała się – oczywiście po odpowiednich zabiegach
odmładzających – myślą, która nie tylko zauroczyła tych wszystkich,
którzy przekonani są o tym, że życie to jedno, a teksty i obrazy to
co innego, lecz także pozwoliła na złapanie knąbrnego odbicia i jego
uwolnienie od przypisywanego mu wcześniej desygnatu. W tym
kontekście warto podkreślić, że postmodernizm uzurpujący sobie prawo
do postrzegania go jako kierunku filozoficznego, rzeczywiście
wchłonął wszystkie pozycje ideologiczne od Oświecenia po samego
siebie włącznie. Propozycja pewnego humorysty zza oceanu, by ogłosić
konkurs na pierwszy postmodernistyczny hamburger, który uzupełni
menu McDonald’s®, czy Burger Queen®
5 doskonale oddaje niedyskretny urok całej sytuacji: od
masowego charakteru zjawiska po uniwersalny charakter pojęcia, które
dobre jest na każdą okazję, tak jak niegdyś walka klasowa i, nie
przymierzając – partyjne sekciarstwo.
* W sprawie
pojęcia postmodernizm patrz: Adam, B.: Theorizing Culture: An
Interdisciolinary Critique After Postmodernism. New York: NY
University Press 1995. Appignanesi, R.: Introducing Postmodernism.
London, Icon Books, 1999. Tenże: Postmodernism for Beginners,
London: Icon Books 1997. Boyne, R.: Postmodernism and Society. St.
Martins Press 1990. Touraine A. La societe postindustrielle. Paris:
Denoel, 1969; Bell D. The Coming of Post-Industrial Society. New
York 1973; Hassan I. The Dimembrement of Orpheus: Toward a Post
Modern Literature. New York: Oxford U.P, 1971; Benamou M. &
Caramello Ch.(ed.) Performance in Post Modern Culture. Wisconsin:
Center for XX-th Century Studies; Coda Press 1977; Kohler M.
Postmodernismus: ein begriffgeschichtlicher Ueberblick.
Amerikastudien. 1977. Ильин, И. П.: Постструктурализм.
Деконструктивизм. Постмодернизм. Москва: Интрада, 1996. Tenże:
Постмодернизм от истоков до конца столетия: эволюция научного мифа.
Москва: Интрада, 1998 i in. Nie ukrywamy, iż zawarte w tytule
niniejszego tekstu dźwięczne i bogate słowo postmodernizm, rozumiemy
tu przede wszystkim jako pojęcie oznaczające wszystko to, na co
lepszego określenia jak do tej pory nie znaleziono i posługuje się
tym terminem jak wytrychem wszędzie tam, gdzie to, co niektórzy
nazywają jeszcze rzeczywistością wykracza poza możliwość nazwania
rzeczy po imieniu.
[1]
Бодрийар, Ж.: Войны в заливе не было [in:] Художественный журнал.
1994. №3.
[2] Patrz
uwagę oznaczoną znakiem * powyżej.
[3] Lyotard,
J.-F.: La condition postmoderne, Paris: Les Editions de Minuit 1979.
[4] Набоков
В.: Приглашение на казнь. Paris: Edition Victor 1975.
[5] Por.:
Зверев, A.: Черепаха Квази [in:] Вопросы литературы, No 3, 1997.
top
|