Андрей Мохоля: Русская эмиграция в Польше и Чехословакии, Электронная библиотека В. Набокова, Русская культура, Russia Abroad, A.R. Mochola: Nabokov Library, Russian Emigration in Poland and Czechoslovakia, Russian Culture and Literature, Catalogue, Photoarchive, etc.

russia.abroad.1917-1945 

 

 

Фотоархив | Библиотека | Acta Rossica | Энциклопедия Зарубежной России | Форум 

M. Zdziechowski - Z historii stosunków polsko-rosyjskich nazajutrz po wojnie

Odczyt wygłoszony na dorocznym Walnym Zebraniu Stowarzyszenia Przyjaciół Nauk w Wilnie w dniu 20 czerwca 1936 roku.
[prev. in:] Marian Zdziechowski, Widmo przyszłości, Warszawa 1999.


 

Dezorientują mnie nieraz sądy obcych, zwłaszcza zaś Polaków, o Rosji. Weźmy na przykład interesujące społeczno-polityczne studium Stanisława Grabskiego o rewolucjach.1) "Dusza rosyjska - czytamy tam - jest zgoła różna od duszy europejskiej; przede wszystkim nie ma w niej żadnego umiaru; porusza się pomiędzy nieustannymi krańcowościami". Zbrodnia w literaturze rosyjskiej na każdym kroku towarzyszy najwznioślejszemu idealizmowi, niemal świętości. Nie każdy, oczywiście, Rosjanin "jest taki jak Raskolnikow Dostojewskiego, ale dla każdego Raskolnikow jest zrozumiały, stanowi zjawisko powszednie". Tak samo zaś jak umiaru, pozbawiona jest dusza rosyjska poczucia odpowiedzialności za swoje czyny; człowiek w Rosji czyni źle nie dlatego, że jest zły, ale że go prześladuje jakieś licho. Popełnia zbrodnię, mając najlepsze zamiary, doskonałe zasady, toteż opinia rosyjska z łatwością wybacza wszelki występek, byle człowiek miał piękną duszę. Aby zdać sobie sprawę z przepaści, która dzieli duszę rosyjską od zachodnioeuropejskiej, trzeba, według Grabskiego, "odrzucić w zastosowaniu do niej powszechnie obowiązujące w Europie reguły moralne i psychologiczne, nie sądzić o Rosji i Rosjanach według analogii z własną duszą i własnym społeczeństwem". Żaden Europejczyk - dodam do uwag Grabskiego swoją - nie zrozumie publicysty rosyjskiego, który w obszernej rozprawie o generale Denikinie z powodu jego „Pamiętników” 2) nazwał je rzeczą haniebną (postydnyj). Czymże generał Denikin siebie zhańbił? Zdradą? Nie. Może kradzieżą dobra publicznego albo ograbieniem cudzej własności? Także nie. Więc chyba okrucieństwem? Nie, okrutnikiem nie był, przeciwnie - bolało go to, że nie miał dość twardej ręki, aby poskramiać okrutne nieraz wybryki swoich podwładnych. Na wieczną hańbę, jak twierdzi Wasilewski, zasłużył tym, że nie mając wiary w powodzenie sprawy, zorganizował armię i przeciw bolszewikom ją poprowadził. "Nie warto - wyraził się gdzieś - stawać z argumentacją polityczno-strategiczną wobec zjawiska, w którym wszystko jest ze sfery ducha, wszystko zależy od poświęcenia". "Więc jakim prawem - woła autor - śmiał Denikin zwoływać pod sztandar swój oficerów i młodzież rosyjską, iść na Moskwę i krwią zalać Rosję?" 3) Jakim prawem - postawmy kropkę nad i - śmiał on myśleć o jakimś honorze Rosji, o ratowaniu tego honoru. Poczucie honoru jest najpiękniejszym wykwitem cywilizacji zachodniej; honor, powiedział de Vigny, jest tym dla mężczyzny, czym wstydliwość dla niewiasty. Ale to, co jest czcigodne i piękne dla Europejczyków, jest śmieszne, głupie i niemal podłe w oczach Wasilewskiego i, niestety, wielu Rosjan.

Krótko mówiąc, Wasilewski żądał od Denikina, aby ten poddał się zgrai szubrawców, najczęściej pochodzenia nierosyjskiego, którzy opanowali Rosję, okrutnie się nad nią pastwili i niszczyli ją moralnie i materialnie. Może Wasilewski pisał tak w swoim interesie, chcąc wkraść się w łaskę wszechwładnych katów Rosji? Nie wiem, ale rzecz swoją wydał w Berlinie i nie słyszałem, aby go do pisarzy bolszewickich zaliczano.

Stanisław Grabski podkreśla organiczną niezdolność Rosjan do zespolenia się z cywilizacją zachodnią: "On [Rosjanin] się odruchowo przeciwko niej buntuje, nienawidzi i nawet nią gardzi".4) Czytając, myślę, co na to powiedziałby Spasowicz. Co do mnie, uznając trafność rozmaitych spostrzeżeń Grabskiego, dodać muszę, że w żaden sposób nie potrafię pogodzić z nimi moich wrażeń osobistych. Może dlatego, że Rosję znam mało i że patrzyłem tylko na duchowe szczyty myśli rosyjskiej. Ale wielu z najznakomitszych jej przedstawicieli znałem z bliska i z niektórymi łączył mnie serdeczny stosunek. Byli to ludzie organicznie związani z kulturą zachodnią, umysły silne i wzniosłe, charaktery niepospolicie prawe w życiu prywatnym i w życiu publicznym. Niech czytelnik przejrzy na przykład korespondencję moją z księciem Grzegorzem Trubeckim.5)

Jedno zastrzeżenie zrobić tu muszę. W rozmowach z owymi najszlachetniejszymi Rosjanami lepiej było kwestii polskiej nie poruszać. Politykę rusyfikacyjną bezwzględnie potępiali; dla Królestwa kongresowego chcieli autonomii szerokiej, państwowej. Gdy w 1917 roku prowizoryczny rząd rewolucyjny ogłosił ustami ministra spraw zagranicznych Milukowa prawo Polski do niepodległości, przyjęli to jako rzecz Polsce należną; zgodnie z tym w roku następnym powitali z uznaniem Polskę niepodległą i wskrzeszoną. Ale odrzucali a limine wszelkie "uroszczenia" polskie w kierunku przedrozbiorowych granic wschodnich. Wśród znakomitości rosyjskich uczucie szczególnej czci budził we mnie Borys Cziczerin. Nie tylko w Rosji, lecz i poza Rosją nie spotkałem w długim życiu moim człowieka równego mu rozległością widnokręgu ducha, potęgą myśli, ogromem i wszechstronnością wiedzy, szerokim i syntetycznym ujmowaniem kwestii; serce zaś miał gorące i szlachetne, sumienie zasadniczo niezdolne do jakiegokolwiek kompromisu ze złem, odwagę zdumiewającą w wygłaszaniu poglądów, które oburzały zarówno sfery rządzące, jak i rewolucyjnie nastrojoną opinię publiczną. Już w 1899 roku, gdy myśl o Polsce niepodległej jeszcze w żadnym mózgu nie zaświtała, Cziczerin dał jej wyraz jasny i stanowczy.6) Kwestię polską rozumiał lepiej, głębiej i, dodałbym, uczciwiej niż wielu ówczesnych polityków polskich, którzy zniszczenie Austrii uważali za rzecz szczególnie dla nas pożądaną. "Istnienie Austrii - pisał - jest dla Polaków koniecznością, bo gdyby Austria się rozpadła, pomyślcie, co byśmy im w zamian dali. [...] Żądać od Polaków, aby nas miłowali, to to samo, co żądać od syna, aby umiłował mordercę swego ojca. [...] A zatem tylko grozą można utrzymać Polaków w posłuszeństwie, aby zaś tego dokonać, trzeba spodlić ich dusze i tym samym siebie upodlić". Więc jedno tylko jest rozwiązanie kwestii polskiej: "przywrócić Polakom ich ojczyznę".

Ale tylko w granicach ściśle etnograficznych. W jednej z rozmów moich z Cziczerinem starałem się wyjaśnić, czym jest Wilno dla nas, jak jest głębokie przywiązanie nasze do Wilna. Słuchał z uwagą. "A czy nie jesteśmy - powiedział - "równie głęboko przywiązani do cudownych marzeń naszej górnolotnej młodości, czy nie płaczemy wraz z Schillerem, że: Die Ideale sind zerronnen, Die einst das trunkne Herz geschwellt?"

Ale szaleńcem byłby człowiek, który do wieku dojrzałego doszedłszy, zapragnąłby wskrzesić to, co oddane już zostało der rauhen Wirklichkeit zum Raube, oddane i na zawsze pogrzebane. I oto w roku 1919 owa drażliwa dla obu stron kwestia wschodnich granic Polski stanęła w całej rozciągłości przed Rosją i przed Polską.

Utarło się już twierdzenie, że naród rosyjski nie wytrzymał tej wielkiej próby, jaką nań nałożyły pierwsze miesiące rewolucji i że poddał się bolszewikom prawie bez walki. Twierdzenie przesadne, któremu przeczy rzeczywistość. Wraz z chwilą, gdy obydwie stolice wpadły w ręce bolszewików, wszędzie, we wszystkich częściach imperium wybuchnął z siłą żywiołową tak zwany biały ruch. Na południu dowództwo nad białą armią czy armiami objął generał Denikin, na dalekiej północy, w Archangielsku, generał Miller, na północnym zachodzie generał Judenicz, na wschodzie i na Syberii admirał Kołczak. Ale dla powodzenia sprawy wewnątrz oraz dla prestiżu zewnętrznego, w celu przekonania państw Ententy, że nie luźne jakieś oddziały w armii i nie te lub owe grupy polityczne, lecz Rosja cała postanowiła zrzucić jarzmo bolszewickie, musiały wszystkie kontrrewolucyjne siły działać w porozumieniu i czyjąś najwyższą władzę uznać. Władzę tę 18 listopada 1918 roku wręczyła Rada Ministrów w Omsku prowizorycznie (wremienno) admirałowi Kołczakowi z tytułem Najwyższego Naczelnika (Wierchownyj Prawitiel). Uznał go generał Denikin i wraz z nim inni generałowie.

"Ruch biały - pisze generał Sacharow - był dowodem żywym i potężnym, że uczucie honoru nie zgasło w narodzie i choć walki, które armie staczały, zakończone zostały klęską, ocaliły one honor Rosji".7) Ruch biały jednak z góry skazany był na niepowodzenie. Przede wszystkim armie, mimo pomocy z zagranicy, były słabo zaopatrzone pod względem amunicji, ciepłej odzieży i żywności. Ale najgorsze to, że w narodzie, w społeczeństwie nie było owej wspaniałej solidarności, która cechowała Wandeę w walce z rewolucją francuską, z terrorem Konwentu. Tam wszyscy - panowie, szlachta, chłopi - szli ożywieni jedną myślą, jedną wolą: obrony religii i ratowania króla, w rosyjskim zaś ruchu kontrbolszewickim sprzęgły się przeciw bolszewizmowi żywioły nie dość że obce sobie, lecz wzajemnie się wykluczające i nienawidzące; z jednej strony monarchiści i nacjonaliści, ci, których w mowie potocznej" czarną sotnią" nazywano, z drugiej - socjaliści rozmaitych odcieni z ogromną przewagą "socjalistów rewolucyjnych", tak zwanych es-erów. Między es-erami a Rosją carską leżała przepaść nie do przebycia, natomiast od bolszewizmu oddzielał ich wąziutki strumyk. Idąc z białymi, drżeli na myśl, że biali odnieść mogą zwycięstwo stanowcze, druzgocące, więc po cichu przeszkadzali, zdradzali, kopali pod nimi doły, nie domyślając się, że sami pierwsi do dołów tych przez triumfujących bolszewików wrzuceni będą. Rzadki, może jedyny w swoim rodzaju przykład zacietrzewionego sekciarstwa i idiotycznej w zaślepieniu swoim złośliwości.

next


1) Wyszło w Warszawie nakładem księgarni Perzyński i Niklewicz w 1921 roku.
2) I. Wasilewski (Nie-Bukwa), Denikin i jego Memuary, Berlin 1924.
3) Ibidem, s. 171-172.
4) Ibidem, s. 7.
5) W książce poświęconej uczczeniu jego pamięci: Pamiati Kn. Gr. Trubieckogo, Paryż 1930.
6) Polskij i jewrejski voprosy, Berlin 1899.
7) K. W. Sacharow, Biełaja Sibir', Monachium 1923, s. 312-313.

top

 

 


Rambler's Top100 copyright © 2001 by mochola, last updated 10.6.Y2K+3, best with IE5.5 1024x768px, 18 sec over 56.6 bps