Mochola, Hypertekst, Hipertekst, Hipertekstualizm, Logika snu, Pisarski, Milorad Pavić, Chazari, Khazars, Vladimir Nabokov, Pale Fire, Nabokov, Nabokow, Postmodernizm, Postmodernism, Postmodern, Hipertext, Hypermedia, Liternet, Intertekstualność, intertekstualny, intertext, Theodor Nelson, Barthes, Nelson, Eco, Lyotard, Baudrilliard, Epstein, Saarinen, Kundera, Hrabal, Malthus, Jakobson, Rudnev

Logika snu. Dyskretny urok hipertekstualizmu - rozmawiają Mariusz Pisarski i Andrei R. Mochola

 
 Mariusz Pisarski i Andrei R. Mochola  Dyskretny urok hipertekstualizmu 

 

 

 Logika snu  

M. Pisarski: Mark Amerika, w opublikowanym właśnie w Techstach hipertekstowym eseju-manifeście pisze: nasza przebiegająca po kanałach TV świadomość ("cyberprzestrzeń� w którą wchodzimy skanując pilotem zasoby telewizji kablowej) przesiąka naszą codzienną rzeczywistość do tego stopnia, że nie da się już odróżnić jednej od drugiej, czyli że świadomość (twór hipertekstualny) jest teraz kompatybilna z większą liczbą radykalnych form losowego doboru punktów wyjścia lub "klikualnych" rzeczywistości o charakterze momentalnym niż wydawało się to wcześniej możliwe, i że naszej technologii udaje się w końcu dogonić nas z senno-narracyjny aparat. W wielu miejscach Świadomości Hipertekstualnej natknąć się można na podobne stwierdzenia, żywo przypominające manifesty artystyczne pierwszych awangard, tu - zwłaszcza manifest zafascynowanych Freudem surrealistów. Czy logika snu, do której porównuje się logikę działalności narracyjnej, czy nawet szerzej - logikę każdej działalności w hipertekstowej przestrzeni ma nam rzeczywiście coś do zaoferowania? Czy intuicyjne podążanie od linku do linku nie jest pewnego rodzaju regresem sztuki?

A. R. Mochola: Zacznę od końca. Intuicyjne podążanie nie będzie nigdy regresem sztuki, jeżeli będzie istniała sztuka. Intuicyjne podążanie od tekstu do tekstu nie będzie regresem tego ostatniego, o ile ów będzie rzeczywiście istniał. Nie totalizujmy organizacji dyskursu i wynikającej z niej w przypadku hipertekstu możliwości alinearnej lektury. Taka możliwość powinna raczej cieszyć, niż straszyć. Hipertekst ma szansę być najbardziej otwartym z dzieł otwartych . Mam wrażenie, że wciąż mamy problem z klarownością szeregu płaszczyzn, w jakich możemy postrzegać hipertekst. "Jakość artystyczna" jest jednak wobec wszelkich płaszczyzn, wszelkich jednostkowych realizacji hipertekstu itd. zawsze pojęciem autonomicznym.

Wracając do logiki snu, nie zawsze jestem w stanie rozpoznać, czy piszący na ten temat ma na myśli działalność narracyjną autora, czy też działalność narracyjną czytelnika. Są to przecież dwie różne rzeczy. Nie sądzę, by autor tworzący strukturę hipertekstualnej przestrzeni, w której następnie zanurzy się czytelnik, będący rzecz jasna jednocześnie narratorem swojego jednostkowego hipertekstu, śnił. Ma on do wykonania zupełnie realną, pozbawioną atrybutów snu pracę. Nawet wtedy, gdy kanwę fabularną tworzonego przezeń hipertekstu stanowi śniony przez bohatera sen o tym, że bohater się ów obudził i związane z tym perypetie. Tu logika snu należy do zupełnie innej wewnątrz(hiper)tekstowej płaszczyzny. Inaczej ma się rzecz w przypadku aktywnego czytelnika hipertekstu, który intuicyjnie dobiera sobie jego fragmenty. Wszystko jednakże zależy od konstrukcji hipertekstu, jego artystycznej funkcji, rodzaju i charakteru chwytów zastosowanych przez autora. Jednakże w przypadku hipertekstu artystycznego mówiłbym raczej o przestrzeni mitycznej.

Logika snu pojawia się w szeregu prac teoretyków i krytyków postmodernizmu – Baudrilliarda, Saarinena, Rorty’ego, Iljina, Epsteina czy Rudniewa; w pracach tych pojawiają się również skądinąd słuszne odniesienia do rzeczywistości TV. Logika snu bardziej przystaje moim zdaniem do określenia kondycji współczesnego człowieka, potencjalnego czytelnika hipertekstu, niż do próby zaradzenia owej kondycji traumatycznej poprzez wykreowanie nowego sposobu organizacji wypowiedzi, czyli hipertekstu jako takiego. Mówiąc prościej, hipertekst jest w moim przekonaniu odpowiedzią na logikę snu, nie zaś jej realizacją. Jeszcze inaczej: Są to dla mnie dwie różne rzeczy.

Logikę snu wiążę zdecydowanie z charakterystyczną dla naszych czasów niemożnością lub też utrudnioną możliwością oddzielenia fikcji od rzeczywistości oraz wzmocnioną relatywizacją tej ostatniej. Jest to doświadczenie traumatyczne, w którym zamiast rzeczywistości, mamy do czynienia z szeregiem jej nieweryfikowalnych tu i teraz obrazów. Dodając do tego natłok płynącej zewsząd informacji, której nie jesteśmy w stanie przyjąć świadomie - tj. zrozumieć jej rzeczywiste znaczenie (Czy Pan również odczuwa pewien dyskomfort, gdy używa Pan słowa "rzeczywistość"?), przeniknąć niejako w jej głąb, dotrzeć do sedna - otrzymujemy sytuację współczesnego człowieka, który tak jak niegdyś sławny bohater Cervantesa, ma poważny problem z przejrzeniem obrazu na wylot. Stąd też logika snu, zmieniające się obrazy, przypadkowość wyborów, zanik signifie w signifiant. Bardzo pięknie oddał to kiedyś Michael Heer, który w kontekście zbiorowej odpowiedzialności za współczesne konflikty zbrojne stwierdził, iż cała trudność polega na tym, iż nie zawsze rozumiemy to, co widzimy lub też rozumiemy nie od razu, a dopiero później – być może nawet po latach. I tak większa część tego, co zostało zobaczone nie zostaje przemyślana, po prostu mamy ją przed oczami.

M. Pisarski: Jeśli już jesteśmy przy logice snu i przy naturze rzeczywistości: odkąd okazało się, że podstawą materii nie są atomy, jak chcieli starożytni Grecy, jeśli doświadczenia fizyki kwantowej każą nam spojrzeć na rzeczy i zjawiska jako puste w środku, gdyż złożone ze zmieniającego się wciąż "ogrodu zoologicznego" leptonów i kwarków, pomiędzy którymi znajduje się sporo wolnej, rozumianej jako potencjał przestrzeni, to cyfrowe byty Ameriki niewiele różnią się od tych, które w potocznym rozumieniu uważamy za realne: pojawiają się, gdy zachodzą określone warunki (włączony komputer, prawidłowe przerwania, przepływ zer i jedynek) a gdy warunków tych nie ma - znikają. Materialność książki drukowanej ma tę samą, płynną podstawę. Jednak na praktycznym poziomie hipertekstualistę obchodzić powinna filozofia wyrażona słowami MacLuhana: "The Medium is the Message". Jestem zdania i zawsze będę to powtarzał, w hipertekstualnej praktyce artystycznej, niezbędna jest wyostrzona świadomość medium oraz solidna, misternie stworzona struktura.

A. R. Mochola: Dodałbym jeszcze świadomość twórcy, choć w jakiś sposób postulat ten obecny jest w Pana słowach. Autor musi wiedzieć, co chce osiągnąć. Hipertekst jest w tym przypadku niezwykle wymagający. Jeśli mam się odnieść do znanych słów kanadyjskiego teoretyka, to były one dobre w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, może jeszcze osiemdziesiątych. Dziś raczej wygląda to w ten sposób: "The Medium exceeds the Message". 

Hiperłącze i leksjaBrak uznania


Rambler's Top100 copyright © 2001 by mochola, last updated 15Y2K8, best with IE5.5 1024x768px, 13 sec over 56.6 bps